Co� dla ducha (4)

Siostry Serafitki


      Gdzie jest koniec �wiata z piosenki Urszuli? Niekt�rzy przekornie twierdz�, i� w Choszcz�wce. Tutaj bowiem, na ostatnim warszawskim osiedlu, wzd�u� ulicy Chlubnej, biegnie granica miasta sto�ecznego. Ale trzeba przyzna�, �e jest to bardzo urokliwy skraj: zewsz�d otoczony wspania�ymi lasami, po�r�d kt�rych przysiad�o kameralne osiedle domk�w jednorodzinnych. Centrum Choszcz�wki stanowi p�tla linii 133 i 176 ze sklepem, kioskiem, zak�adami us�ugowymi i usytuowanym nieopodal Gimnazjum Nr 4. Ruszaj�ce st�d w drog� powrotn� autobusy, obje�d�aj� dooko�a rozleg�� posesj�, ograniczon� ulicami Raciborsk� i Henrykowsk�. W du�ym ogrodzie, opr�cz warzyw i krzew�w uwag� zwraca rz�d identycznych kapliczek wzd�u� ogrodzenia oraz pot�ne drzewa, pi�kne zw�aszcza jesieni�, mi�dzy kt�rymi stoj� dwa budynki � na �rodku placu du�y, o ��tej elewacji, w rogu mniejszy, zielony.

�Siostrzyczka� z gitar�

Przyje�d�aj�cy do Choszcz�wki na spacery, grzybobranie czy dyskoteki w barze przy �cie�ce zdrowia, cz�sto g�o�no zastanawiaj� si�, do kogo nale�� owe budynki. S�ysz�c to, miejscowi �piesz� z uprzejmym wyja�nieniem, i� tutaj mieszkaj� �siostrzyczki�. To zdrobnienie, nawi�zuj�ce notabene do powszechnego dawniej � jak podaje �Podr�czna Encyklopedia Ko�cielna� z 1914 r. - okre�lenia si�str serafitek, jako �siostrzyczek ubogich�, nie jest bynajmniej ironiczne, ale wyra�a szczeg�ln�, wr�cz niespotykan� wi� mi�dzy rdzennymi mieszka�cami a zawsze u�miechni�tymi i s�u��cymi pomoc� zakonnicami w br�zowych habitach. Ludzie pami�taj� dobro, jakie otrzymali na przestrzeni ostatniego p�wiecza, a kt�rego nie da si� podsumowa� liczbami czy statystykami... Bo jak przeliczy� wszystkie obiady wydane osobom samotnym i ubogim, s�owa pociechy i pomoc medyczn� dla chorych i starszych, rozdawane najbardziej potrzebuj�cym paczki �wi�teczne, rodzinne spotkania, d�ugie rozmowy, wytrwa�e wyprowadzanie z na�og�w, zw�aszcza alkoholizmu, doprowadzenie do uporz�dkowania sakramentalnego i prawnego zwi�zk�w ma��e�skich nawet o ponad 40-letnim sta�u...? Niemal ka�da rodzina z Choszcz�wki do�wiadczy�a ogromnej �yczliwo�ci i bezinteresowno�ci ss. serafitek, chocia�by w czasach m�odzie�czych, podczas katechezy, prowadzonej nieprzerwanie od 1974 r., najpierw w domu zakonnym i przy ko�ciele Narodzenia NMP, a od 1990 r. w szko�ach w Choszcz�wce, na Bia�o��ce i w nieistniej�cym ju� przedszkolu w P�udach. Dzisiejsi dwudziesto- i trzydziestolatkowie wspominaj� znakomite lekcje religii z s. Noel� � Barbar� Majk�, ich dzieci z kolei s� pod wra�eniem, pracuj�cej tu przez ostatnie 8 lat, s. Andrei � Ewy Twardowskiej, kt�ra porwa�a najm�odszych �wietn� gr� na gitarze i pi�knym �piewem, a swoj� pasj� i umiej�tno�ci przekaza�a wielu osobom.

ojciec Honorat i matka Ma�gorzata a internet

Tymczasem siostry dziwi� si�, gdy uporczywie pytam o szczeg�y akcji dobroczynnych i przytaczam zas�yszane od okolicznych mieszka�c�w s�owa uznania. �Nic wielkiego nie robimy, realizujemy tylko nasz charyzmat� � odpowiadaj� z za�enowaniem. Istotnie, znany nam z poprzednich felieton�w o. Ko�mi�ski, zak�adaj�c w 1881 r. zza kratek zakroczymskiego konfesjona�u serafitki, przeznaczy� je przede wszystkim do pracy w�r�d najbardziej ubogich, niedo��nych, opuszczonych, cierpi�cych fizycznie i duchowo, niepe�nosprawnych, a tak�e dla apostolstwa w�r�d najm�odszych. Nazwa zgromadzenia wskazuje na jego franciszka�sk� duchowo�� i pochodzi od okre�lenia �w. Franciszka z Asy�u jako �serafickiego �wi�tego�, gdy� w 1224 r. ukaza� mu si� Chrystus na krzy�u w postaci serafina i naznaczy� stygmatami. Swoim zwyczajem b�. Honorat w realizacji dzie�a pos�u�y� si� jedn� z penitentek, �wi�tobliw� �ucj� Szewczyk, kt�ra przyby�a do niego ok. 1880 r. w celu odbycia gruntownych rekolekcji. Przysz�a s. Ma�gorzata � matka i pierwsza prze�o�ona serafitek - od wczesnej m�odo�ci (ur. 1828 r.) odczuwa�a powo�anie do �ycia zakonnego, jednak na rodzinnej ziemi wo�y�skiej z racji represji zaborc�w nie by�o to mo�liwe. �ucja odby�a wi�c dalekie pielgrzymki do Ziemi �wi�tej i Loretto, gdzie z�o�y�a przyrzeczenie po�wi�cenia �ycia w s�u�bie najubo�szym. Oczywi�cie pocz�tkowo serafitki � podobnie jak pozosta�e �honorackie� rodziny zakonne � dzia�a�y w ukryciu: wynajmowa�y prywatne mieszkania najpierw w Zakroczymiu, p�niej r�wnie� w Warszawie, Cz�stochowie, Nieszawie i przyjmowa�y do siebie chore, biedne staruszki. Sytuacja zmieni�a si�, kiedy w 1891 r. powsta� dom w Ha�cnowie k. Bielska Bia�ej, obecnie dzielnicy miasta. Jako �e w zaborze austriackim panowa�a znacznie wi�ksza swoboda religijna, siostry przyj�y z r�k biskupa krakowskiego kard. Albina Dunajewskiego czarne welony i br�zowe habity, przepasane bia�ym sznurem z trzema charakterystycznymi w�z�ami, symbolizuj�cymi �luby zakonne: ub�stwa, pos�usze�stwa i czysto�ci. A poniewa� w miejscowym ko�ciele parafialnym od XVIII w. czczona jest �askami s�yn�ca figura NMP Bolesnej, jej kult wp�yn�� znacz�co na duchowo�� serafitek, tak, �e niebawem zosta�y oficjalnie nazwane C�rkami Matki Bo�ej Bolesnej. Ostateczne zatwierdzenie zgromadzenia przez w�adze ko�cielne nast�pi�o w 1953 r., dwa lata po przeniesieniu cia�a za�o�ycielki, zmar�ej w 1905 r., z cmentarza w Nieszawie do o�wi�cimskiego ko�cio�a serafitek. Dodajmy, �e s. Szewczyk, od 1993 r. kandydatka na o�tarze, przez ponad 20 lat kierowania zakonem, odznacza�a si� wielk� dobroci�, delikatno�ci�, pogod� ducha, sprawiedliwo�ci� i darem m�drego rozstrzygania spornych spraw.
      Obecnie na �wiecie pracuje 739 jej duchowych c�rek (z tego 688 Polek), skupionych w 73 domach trzech polskich prowincji (O�wi�cim, Pozna� i Przemy�l) i 11 plac�wkach zagranicznych we Francji, Szwecji, W�oszech, USA oraz na misjach na Bia�orusi, Ukrainie i w Algierii. Dom generalny znajduje si� w Krakowie, a zgromadzenie idzie ra�no z duchem czasu, czego wyrazem jest na przyk�ad w�asna strona internetowa: serafic.free.fr
      W Polsce siostry prowadz� m.in. zak�ady opieku�czo-wychowawcze, kuchni� dla ubogich, dom dla starszych pa�, o�rodek dla ch�opc�w upo�ledzonych umys�owo, �wietlice �rodowiskowe, przedszkola i ochronki, ponadto pracuj� w urz�dach ko�cielnych i parafiach, katechizuj� oraz opiekuj� si� ob�o�nie chorymi.
      Poniewa� w naszej w�dr�wce po bia�o��ckich klasztorach nie spotkamy ju� o. Ko�mi�skiego, warto uzupe�ni� jego biografi�. Wiemy, �e przez 28 lat, przebywaj�c na przymusowym odosobnieniu w zakroczymskim klasztorze, zak�ada� potajemnie kolejne bezhabitowe zgromadzenia zakonne, przez ca�y czas r�wnie� w warunkach pe�nej konspiracji prowadzi� nieustann� formacj� swoich duchowych syn�w i c�rek, sporz�dza� dla nich regu�y i konstytucje oraz stara� si� o aprobat� w�adz ko�cielnych dla swego dzie�a. Jako komisarz generalny kapucyn�w, dba� o morale w�asnego zakonu, podtrzymuj�c wsp�braci na duchu i zach�caj�c do gorliwo�ci. Ma�o kto wie o dzia�alno�ci pisarskiej b�. Honorata, tymczasem jego spu�cizna to ponad 100 dzie� religijnych, maj�cych znakomite recenzje i du�e walory literackie. Poniewa� do znanego kapucyna przybywa�o coraz wi�cej pielgrzym�w, w�adze carskie postanowi�y zlikwidowa� klasztor w Zakroczymiu i aby utrudni� kontakty z wiernymi w 1892 r. przenie�li wsp�lnot� do Nowego Miasta nad Pilic�, gdzie �wi�tobliwy zakonnik zmar� w 1916 r. Na dzie�o o. Honorata przez wiele lat cie� rzuca�a sprawa mariatywizmu, nies�usznie bowiem przypisywano mu udzia� w powstaniu sekty. Ruch kap�an�w maria�skich mia� by� stowarzyszeniem ksi�y diecezjalnych, kt�rzy w obliczu kasaty wszystkich zakon�w, w swoim �yciu b�d� piel�gnowali ducha zakonnego. Pomys� dzie�a pochodzi� od episkopatu polskiego, a jego wykonawc� mia� by� o. Ko�mi�ski. Jednocze�nie jedna z penitentek b�. Honorata, Felicja Koz�owska zacz�a wbrew spowiednikowi g�osi� prywatne objawienia, jakoby mia�a by� wyznaczon� przez Boga reformatork� duchowie�stwa polskiego. W�r�d zwolennik�w �mateczki� znalaz�o si� niestety wielu ksi�y maria�skich, co by�o przyczyn� uto�samiania sekty z dzie�em honorackim. W tej sytuacji o. Ko�mi�skiemu odebrano nawet kierownictwo jego zgromadze�. On jednak znosi� wszystko ze spokojem i pokor�, wiedz�c, i� w dzia�alno�ci apostolskiej trzeba liczy� si� z trudno�ciami i niezrozumieniem. Tego uczy� r�wnie� swoje duchowe c�rki.

Dar ksi�dza infu�ata

      A przeciwno�ci czeka�y te� na serafitki w Choszcz�wce. Niezabudowan� posesj� przy ul. Raciborskiej 15, zgromadzenie otrzyma�o w latach pi��dziesi�tych od in�. Tadeusza G�odowskiego, kt�ry w ten spos�b realizowa� wol� swego brata i faktycznego w�a�ciciela terenu � ks. infu�ata Romana G�odowskiego (1891-1978) z Przemy�la. Najstarsi mieszka�cy Choszcz�wki pami�taj� tego kap�ana jeszcze z czas�w przedwojennych, kiedy przyje�d�a� tutaj na letni wypoczynek. Na dzia�ce sta� wtedy dom, zniszczony podczas dzia�a� wojennych. Otoczenie sprzyja�o pracy naukowej � ks. G�odowski by� bowiem znanym i cenionym biblist�, absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego i rzymskiego Instytutu Biblijnego, profesorem Instytutu Biblijnego i Seminarium Duchownego w Przemy�lu. Na szeroki zakres jego zainteresowa� wskazuj� chocia�by wyk�ady, kt�re prowadzi�: teologia pastoralna, Stary Testament, historia Ko�cio�a, j�zyk hebrajski i grecki. Niestety, pozostawi� po sobie niewielk� spu�cizn� naukow�, obejmuj�c� zaledwie kilkadziesi�t artyku��w, poniewa� �obarczano go wieloma funkcjami ko�cielnymi i kurialnymi� � jak napisa� ks. Tadeusz �liwa w �S�owniku polskich teolog�w katolickich 1918-1981�. Istotnie, ks. G�odowski to cz�owiek-instytucja: w r�nych okresach swego �ycia by� rektorem Ma�ego Seminarium, s�dzi� prosynodalnym, egzaminatorem diecezjalnym, s�dzi� i egzaminatorem synodalnym, kanclerzem kurii, wikariuszem generalnym, kanonikiem i dziekanem katedralnej kapitu�y przemyskiej, penitencjarzem katedry, prezesem przemyskiej Caritas, katechet� w gimnazjum i szkole �redniej. Natomiast nieoceniony wk�ad mia� ks. infu�at w przygotowanie i opracowanie wielu hase� wiekopomnej �Encyklopedii biblijnej�, wydanej w Poznaniu w 1959 r. pod redakcj� Eugeniusza D�browskiego. Jeszcze przed przej�ciem ks. G�odowskiego na emerytur� w 1967 r., opiekowa�y si� nim i pomaga�y w prowadzeniu domu ss. serafitki z przemyskiego klasztoru. W dow�d wdzi�czno�ci otrzyma�y od niego plac na podwarszawskiej Choszcz�wce pod budow� domu zakonnego, z niezobowi�zuj�cym �yczeniem, aby w tym miejscu powsta�a w przysz�o�ci �wi�tynia.
      Jednak dar przemyskiego infu�ata nie by� mile widziane przez �wczesne w�adze pa�stwowe, kt�re nie chcia�y s�ysze� o powstaniu klasztoru. Dlatego prawnymi w�a�cicielkami posesji zosta�y s. Jolanta � Zofia Lewandowska (prze�o�ona) i s. Asycja � Stanis�awa G�recka, delegowane przez zgromadzenie do prowadzenia spraw budowlanych. Zakonnice obj�y plac�wk� w 1962 r., ale nocowa�y w klasztorze przy ul. Marsza�kowskiej, w ci�gu dnia natomiast stara�y si� o materia�y budowlane i nadzorowa�y prace. Jako �e oficjalnie mia� tutaj powsta� dom prywatny, siostry nie mog�y pokazywa� si� tutaj w habitach � jak za czas�w za�o�yciela zmuszone zosta�y do ukrycia swego stanu pod �wieckim ubiorem.
      Ca�y okres budowy to historia nieustannych problem�w, nieprzyjemno�ci i trudno�ci. Mieszka�cy Choszcz�wki pozostawali nieufni wobec nieznajomych kobiet � zakonnic - nie-zakonnic, nie uda�o si� znale�� mieszkania dla si�str na miejscu, co wi�cej cz�sto noc� z posesji przy Raciborskiej znika�y z trudem nagromadzone materia�y budowlane. A wiadomo przecie�, ile wysi�ku i sprytu trzeba by�o w�o�y� w tamtych czasach, aby za�atwi� zwyk�� ceg�� czy pustaki. Dopiero po pewnym czasie opory i bariery nieufno�ci znika�y. Mieszka�cy, do�wiadczaj�c serdeczno�ci si�str, zmieniali swoje nastawienie do nich. W 1964 r. niewielki dom by� ju� gotowy: na pi�trze znajdowa�y si� male�kie cele si�str, na dole du�y salon stanowi� jednocze�nie refektarz, pok�j go�cinny, sal� katechetyczn� i p�publiczn� kaplic�, erygowan� � jak podaje kronika parafii w P�udach � w 1975 r. przez kard. Wyszy�skiego. Zamieszka�y tutaj 3 siostry, podejmuj�c jednocze�nie prac� w ko�ciele �w. Jadwigi na �eraniu. W 1973 r. wsp�lnota powi�kszy�a si� o kolejne zakonnice � s. Bonawit� (kt�ra obj�a katechizacj� na Bielanach) i s. Rados�aw�. Z codziennej mszy siostry korzysta�y pocz�tkowo w parafii na �eraniu, p�niej w ko�ciele Narodzenia NMP, gdzie od 1974 r. r�wnie� prowadz� katechizacj�. W latach 80. Zarz�d Zgromadzenia SS. Serafitek zadecydowa�, aby na posesji w Choszcz�wce � z racji sympatycznego, cichego otoczenia � powsta� dom ss. emerytek. W 1988 roku zacz�to gromadzi� potrzebne materia�y, a ju� w 1993 r. w nowym, rozleg�ym budynku zamieszka�y pierwsze ss. seniorki oraz kapelan domu � ks. prof. J�zef Wroce�ski ze zgromadzenia sercan�w � prodziekan wydzia�u prawa kanonicznego UKSW. Na �cianie frontowej budynku umieszczono herb zgromadzenia � Matk� Bo��, trzymaj�c� na r�kach cia�o Jezusa.

Akademik i jab�ka

      Obecnie serafitki z Choszcz�wki nie prowadz� ju� tak szeroko zakrojonej dzia�alno�ci charytatywnej jak dawniej. Wynika to z charakteru domu, w kt�rym mieszkaj� przede wszystkim starsze siostry, same niejednokrotnie wymagaj�ce troski i opieki medycznej: 21-osobow� wsp�lnot� tworzy 16 ss. emerytek, 2 opiekunki, 1 kucharka i 2 katechetki. Tym niemniej �adna pro�ba, skierowana do zakonnic, nie pozostanie bez �yczliwej odpowiedzi, nikt potrzebuj�cy nie odejdzie g�odny, nagi, bez nadziei i konkretnego wsparcia. Siostry na miar� si� i mo�liwo�ci nie zaniedbuj� kontakt�w z mieszka�cami, odwiedzaj� ich, interesuj� si� �yciem duchowym, uczestnicz� w wa�nych wydarzeniach �yciowych, podejmuj� te� nowe wyzwania, wynikaj�ce z konkretnych potrzeb. Oto na przyk�ad ponad rok temu uda�o si� wyremontowa� dawny klasztor (zielony budynek) i uruchomi� tam akademik dla niezamo�nych studentek Uniwersytetu Kard. Wyszy�skiego. Jednak siostry wol� raczej m�wi� o �yczliwo�ci i serdeczno�ci mieszka�c�w, z jak� spotykaj� si� niemal na co dzie� i kt�ra w wielu przypadkach przekazywana jest nast�pnemu pokoleniu. A ma ona taki zwyczajny, ludzki, rodzinny wymiar: kto� przyniesie ciasto, inny podzieli si� swoim zbiorem jab�ek, wyt�umaczy, jak naj�atwiej dojecha� w dane miejsce, gdzie zaparkowa�, pomo�e w remoncie, usuni�ciu awarii, zaopatrzeniu, doradzi, poinstruuje...
      Ale nie brakuje te� przykro�ci. Kilka lat temu du�ym wysi�kiem finansowym ca�ego zgromadzenia na potrzeby domu w Choszcz�wce zosta� zakupiony samoch�d osobowy, aby mo�na by�o szybko i sprawnie dowozi� starsze siostry do lekarza, na rehabilitacj� czy zabiegi. Warto zauwa�y� w tym miejscu, �e warunki ekonomiczno-bytowe tutejszych serafitek nie s� najlepsze: zakonnice nie prowadz� przecie� �adnej dochodowej dzia�alno�ci gospodarczej. I chocia� niemal wszystkie przez d�ugie lata ci�ko pracowa�y w rozmaitych plac�wkach o�wiatowych, medycznych, opieku�czych, w epoce PRL-u odmawiano im prawa do ubezpieczenia, przez co dzisiejsze �wiadczenia emerytalne s� �miesznie niskie. Tymczasem po kilku miesi�cach u�ytkowania, auto skradziono, a najbardziej zastanawia fakt, i� wyprowadzono go noc� z zamkni�tego gara�u, znajduj�cego si� zreszt� w budynku klasztornym! Dodajmy, �e posesja jest ogrodzona, na noc zamyka si� bramy... W spraw� musia�a by� wi�c zaanga�owana osoba, kt�ra dobrze zna�a zwyczaje si�str, rozk�ad domu i w ci�gu dnia ukry�a si� w piwnicy. Co wi�cej, wrak samochodu - bez silnika i wyposa�enia - znaleziono p�niej w okolicznych lasach.

Serafitka numer 1

      Siostry jednak wybaczaj�. Wynika to z pewno�ci� z ludzkiego, i�cie mi�osiernego podej�cia do codzienno�ci, czego najwymowniejszym przyk�adem jest �ycie s. Sancji Janiny Szymkowiak (1910-1942) � od sierpnia br. najbardziej znanej serafitki na �wiecie. Wydaje si�, i� zrozumienie jej �wi�to�ci jest albo bardzo �atwe, albo wr�cz niemo�liwe. Wszystko zale�y od tego, czy za punkt widzenia przyjmujemy pryzmat doczesno�ci, czy te� perspektyw� nadprzyrodzon�. Po ludzku � s. Szymkowiak nie dokona�a �adnych wielkich czyn�w, nie inicjowa�a akcji mi�osierdzia, nie ufundowa�a klasztoru, nie za�o�y�a wsp�lnoty zakonnej, nie pracowa�a na misjach, nie umar�a m�cze�sko... By�a jedynie wzorow� studentk� i pos�uszn� zakonnic� - ot, tyle. Paradoks, przeoczenie? Tymczasem w niedawno napisanej pie�ni Mariana Machury ch�r �piewa: �Serce siostry Sancji/jasne i przejrzyste/jest jednym z promieni/Twego Serca Chryste�. A wi�c - a� tyle! Jej beatyfikacja, dokonana 18 sierpnia przez papie�a Jana Paw�a II na krakowskich B�oniach (dodajmy: w do�� kr�tkim czasie od chwili rozpocz�cia procesu w 1968 r.), ukazuje, �e ��wi�to�� nie liczy si� na lata, ani te� nie zale�y ona od zawodu czy stanu� � jak mawia�a b�ogos�awiona.
      Janina Szymkowiak urodzi�a si� w Mo�d�anowie w bogobojnej i prze�ladowanej za dzia�alno�� niepodleg�o�ciow� rodzinie le�nika, jako najm�odsze spo�r�d pi�ciorga rodze�stwa. Zdoby�a gruntowne wykszta�cenie: uko�czy�a gimnazjum, przez rok uczy�a si� sztuki prowadzenia domu, �ycia towarzyskiego, malarstwa i gry na fortepianie, potem rozpocz�a studia prawnicze na Uniwersyteckie Pozna�skim, ale rych�o przenios�a si� na wydzia� filologii roma�skiej. We wspomnieniach przyjaci� z roku jawi si� jako niezwykle pilna i sumienna studentka, rzetelnie wype�niaj�ca obowi�zki, a jednocze�nie osoba wielkiej skromno�ci, uczciwo�ci, szalenie przyst�pna, pomocna, mi�a, towarzyska, ciesz�ca si� zaufaniem koleg�w, powierniczka sekret�w. Z wielkim zaanga�owaniem oddawa�a si� te� w ramach Sodalicji Maria�skiej pracy charytatywnej w najn�dzniejszej dzielnicy miasta, poci�gaj�c za sob� znajomych z uczelni. Przed egzaminem magisterskim na zaproszenie si�str oblatek, wyjecha�a do Francji. Pod wp�ywem wizyty w Lourdes, wst�pi�a do klasztoru w Montlucon, jednak stanowcze protesty rodzic�w zmusi�y j� do powrotu do kraju. Tutaj spotka�a serafitki i przekonawszy bliskich o prawdziwo�ci swego powo�ania, w 1936 r. wst�pi�a do postulatu w Poznaniu, za motto przyjmuj�c s�owa �dla Jezusa wszystko chc� i mog�. Niemal od pierwszych dni zadziwia�a wsp�siostry i prze�o�onych bezwzgl�dnym realizowaniem cnoty pos�usze�stwa i drobiazgowym przestrzeganiem regu�y zakonnej. Nigdy nie wynosi�a si� z racji swego wykszta�cenia, ale wci�� podkre�la�a w�asne wady, wszelkie dobro przypisuj�c Bogu. W zakonie by�a wychowawczyni�, nauczycielk�, t�umaczk�, rozpocz�a te� kurs aptekarski, ale jednocze�nie ch�tnie spe�nia�a najci�sze pos�ugi fizyczne, wyr�czaj�c inne siostry, kt�rym zawsze s�u�y�a dobrym s�owem i rad�. Kiedy wybuch�a wojna, Sancja nie opu�ci�a klasztoru, chocia� wiele zakonnic uda�o si� do dom�w rodzinnych. Pomimo skrajnie trudnych warunk�w � braku ogrzewania, �ywno�ci, szybko post�puj�cej �miertelnej w�wczas gru�licy gard�a � systematycznie i pogodnie spe�nia�a wszystkie obowi�zki, przygotowuj�c si� do �lub�w wieczystych, kt�re z�o�y�a dwa miesi�ce przed �mierci�. Potajemnie opiekowa�a si� r�wnie� je�cami francuskimi i angielskimi, kt�rych Niemcy zmusili do pracy w klasztornym ogrodzie. To oni chyba jako pierwsi poznali si� na jej �wi�to�ci - nie bez przyczyny nazywali j� �Anio�em Dobroci�, a po �mierci ca�owali martw� r�k� i m�wili ��wi�ta Sancja�. Cia�o b�ogos�awionej znajduje si� obecnie w ko�ciele �w. Rocha w Poznaniu.
      �Dla nas �ycie Sancji jest przyk�adem, jak konsekwentnie, na co dzie� realizowa� oddanie si� Panu Bogu poprzez rezygnacj� z w�asnego egoizmu� � m�wi� zakonnice z Choszcz�wki, kt�re od kilku dni ciesz� si� �ask� posiadania w swojej kaplicy relikwii pierwszej serafickiej b�ogos�awionej. � �Chcemy wi�c na jej wz�r ka�d� chwil� ofiarowa� Jezusowi, efektywnie wykorzystywa� czas�. Dlatego te� siostry, kt�re z racji wieku nie maj� ju� konkretnych zada� i obowi�zk�w apostolskich, szczeg�lnie du�o si� modl�. Mo�na wi�c t� wsp�lnot� nazwa� swego rodzaju zakonem kontemplacyjnym. Opr�cz zwyczajowych praktyk � eucharystii, brewiarza, nabo�e�stw do patronki zgromadzenia Matki Bo�ej Bolesnej � serafitki d�ugie godziny sp�dzaj� na medytacjach, rozwa�aniach i modlitwie b�agalnej o otwarcie si� wszystkich serc na Bo�� Mi�o��. Wyciszeniu niew�tpliwie sprzyja wspania�e otoczenie przyrody - cz�sto wi�c w�a�nie w ogrodzie odmawiaj� r�aniec lub odprawiaj� Drog� Krzy�ow�, kt�rej artystycznie wykonane i po�wi�cone stacje, ustawiono przy alei spacerowej, biegn�cej wzd�u� ogrodzenia. �Mamy dowody na skuteczno�� modlitwy, kt�ra pomaga nie tylko innym, ale r�wnie� nam. Oto wszystkie siostry � pomimo podesz�ego wieku � poruszaj� si� o w�asnych si�ach i aktywnie uczestnicz� w �yciu naszego domu� � zauwa�a moja rozm�wczyni, s. Winicja Irena �wier�ewska - na zdj�ciu pierwsza z lewej, kt�ra sama jest najlepszym przyk�adem prawdziwo�ci swoich s��w. Pomimo 75 lat, tryska humorem, energi� i werw�. Nie dziwi si�, gdy pytam o tak dziwne rzeczy jak np. jad�ospis si�str. Z u�miechem i zrozumieniem wyja�nia, �e siostry jedz� to, co wszyscy, cho� skromnie, bez wyszukanych specja��w, a ponadto 3 razy w tygodniu poszcz�. Chwali mi��, skromn�, pe�n� �yczliwo�ci atmosfer� domu w Choszcz�wce, szczerze cieszy si� te� z rozmachu inicjatyw nowej prze�o�onej � s. Liliany Janiny Nazarko - na zdj�ciu - �rodkowa w pierwszym planie. Z pasj� opowiada o kolejach swego �ycia - blaskach i cieniach 39 lat katechizowania, o pracy w domu dziecka dla niepe�nosprawnych umys�owo, kt�rych �wieccy wychowawcy i kierownicy plac�wki traktowali gorzej ni� zwierz�ta, o odebranej serafitkom przez komunist�w szkole... A ja sobie my�l�: ile� mi�o�ci, zaparcia i oddania tylko

w tym jednym �yciu! Zbudowa� �wi�tyni�

      W praktykach modlitewnych si�str, zw�aszcza tradycyjnych nabo�e�stwach roku liturgicznego i mszach niedzielnych o godz. 7.30, uczestniczy spora grupa mieszka�c�w Choszcz�wki, przede wszystkim os�b w podesz�ym wieku. Dotarcie do ko�cio�a parafialnego w P�udach jest dla nich zbyt uci��liwe � trzeba tam jecha� dwoma autobusami z przesiadk�. Dzia�a tu r�wnie� grupa modlitewna �ywego R�a�ca Kobiet. Tymczasem male�ka kaplica �w. J�zefa z przepi�knymi drewnianymi rze�bami krzy�a i Matki Boskiej, usytuowana w lewym skrzydle domu, ledwo mo�e pomie�ci� mieszkanki domu. Dlatego powsta� projekt jej powi�kszenia lub nawet wybudowania ma�ego ko�ci�ka, kt�ry s�u�y�by coraz liczniej zamieszkiwanej Choszcz�wce. �By�oby to dos�own� realizacj� pragnienia ofiarodawcy terenu i duchowego patrona tego miejsca � ks. G�odowskiego� � marzy s. Winicja. � �Ale zamierzenie wymaga wielu uzgodnie� z w�adzami zakonnymi i ko�cielnymi, dok�adnego rozeznania potrzeb, uzyskania odpowiednich pozwole� prawnych, a nade wszystko zgromadzenia funduszy...� Na razie przed siostrami stoi inne, bardziej przyziemne, ale r�wnie wa�ne i kosztowne wyzwanie: wymiana systemu ogrzewania domu na ekologiczne i energooszcz�dne. �Jak B�g da, za rok b�dzie gotowe� � ufa s. Winicja. Oby Pan B�g przys�a� do klasztoru w Choszcz�wce ludzi wielkiego serca... Bart�omiej W�odkowski

Bart�omiej W�odkowski





�eby powi�kszy� miniatur� kliknij na niej

25454