Patroni naszych ulic

J�zef Mehoffer

Najs�awniejszym polskim malarzem jest Jan Matejko. Jego najwi�ksze dzie�a powstawa�y w smutnym czasie Powstania Styczniowego i w nast�pnych latach, i s�u�y�y pokrzepieniu serc. Jednak ju� jego nast�pcy, tworz�cy w okresie modernizmu, poszli zupe�nie innymi drogami. Najs�awniejszymi uczniami Matejki byli Stanis�aw Wyspia�ski i J�zef Mehoffer, kt�ry zosta� uczczony jako patron ulicy na Tarchominie.

J�zef Mehoffer pochodzi� ze spolonizowanej rodziny austriackiej. Urodzi� si� w 1869 w Ropczycach ko�o Lwowa, zmar� w 1946 roku w Wadowicach. Kszta�ci� si� na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiello�skiego i r�wnolegle studiowa� w krakowskiej Szkole Sztuk Pi�knych pod kierunkiem samego Jana Matejki. Na dalsz� nauk� wyjecha� do Wiednia, a nast�pnie do Pary�a, gdzie dzieli� pracowni� ze swym przyjacielem Stanis�awem Wyspia�skim. Pocz�tkowo obaj arty�ci cz�sto pracowali wsp�lnie (na przyk�ad stworzyli projekt jednego z witra�y do Ko�cio�a Mariackiego w Krakowie). Wsp�zawodniczyli te� ze sob�, uczestnicz�c w tych samych konkursach, m.in. na kurtyn� Teatru im. J. S�owackiego w Krakowie. Ostatecznie jednak rozesz�y si� ich drogi i ka�dy z nich odnalaz� w�asny styl malarstwa - Wyspia�ski sta� si� prekursorem polskiego ekspresjonizmu, za� Mehoffer stworzy� oryginalny w�asny styl wyrastaj�cy z secesji.

Czemu ci dwaj malarze s� tacy wa�ni?

Ot� przez wieki ludzie wierzyli, �e porz�dek na �wiecie jest odzwierciedleniem wy�szego, Boskiego porz�dku, niedoskona�ym na�ladownictwem hierarchii niebieskiej. Spo�ecze�stwo wydawa�o si� niezmienne, gdy� zachodz�ce w nim przemiany by�y zwykle niewidoczne dla jednego pokolenia. Pa�stwem rz�dzi� kr�l, by�a szlachta - posiadacze ziemscy i poddani - ch�opi, kt�rzy t� ziemi� uprawiali. Inne sposoby zarabiania na �ycie i bogacenia si�, jak handel i prowadzenie wszelkiego rodzaju interes�w, uwa�ane by�y za gorsze i moralnie niepewne. Prawdziw� warto�ci� by�o to, co stare, a zmiana kojarzy�a si� raczej ze zmian� na gorsze. Tak jak w �yciu ludzie szukali prawd niezmiennych, tak w sztuce poszukiwali harmonii i kanonu pi�kna. Przez wieki sztuk� uwa�ano za rodzaj rzemios�a. Oczywi�cie byli s�awni malarze, rze�biarze, tak jak s� lepsi i gorsi stolarze czy murarze. Nikomu nie przychodzi�o do g�owy, by otacza� tw�rc�w szczeg�lnym szacunkiem: sztuka mia�a zadania u�ytkowe - obrazy przeznaczone dla ko�cio��w przedstawia�y sceny religijne, na zam�wienie w�adc�w malowano cz�sto sceny bitewne lub historyczne, tworzono portrety na zam�wienie lub po prostu pi�kne sceny rodzajowe, kt�re mia�y ozdobi� �ciany bogatych dom�w.

Arty�ci byli rzemie�lnikami.

Dopiero wiek XIX - "wiek pary i elektryczno�ci" - zachwia� �wiatem. Rozpocz�a si� rewolucja przemys�owa. Ch�opi - w poszukiwaniu pracy - emigrowali do miasta i szukali zatrudnienia w fabrykach. Przemys�owcy b�yskawicznie bogacili si�, r�wnie szybko trac�c fortuny. Zmiany nast�powa�y tak pr�dko, �e spo�ecze�stwo nie nad��a�o z przystosowaniem si� do nich, nie zdo�a�o w tak kr�tkim czasie stworzy� nowych zasad i nowego porz�dku. Pomimo g�oszonych hase�, �e post�p jest konieczny, prowadzi� on do ogromnego zagubienia, niepewno�ci i bezradno�ci.

Coraz szybsze tempo �ycia powodowa�o ferment w ludzkich umys�ach. W literaturze i sztuce pojawi� si� nowy pr�d, kt�ry g�osi� potrzeb� zmian, odnalezienia nowych warto�ci, ale te� z wielk� zaciek�o�ci� zwalcza� stary porz�dek, a zw�aszcza kultur� i moralno�� mieszcza�sk�. Nazwano go modernizmem. W tw�rczo�ci modernistycznej pojawia�y si� wizje ca�kowitego upadku cywilizacji, a nawet przepowiednie ko�ca �wiata. Arty�ci stali si� indywidualno�ciami, lud�mi obdarzonymi iskr� Bo��, talentem...

Najwi�ksz� przemian� prze�y�o malarstwo - nie tylko z powodu zmian obyczajowych, ale tak�e dzi�ki wynalazkom. Jednym z nich by�a fotografia. W po�owie XIX wieku pojawi�y si� pierwsze dagerotypy. Postawi�o to pod znakiem zapytania sens malowania takich obraz�w, kt�re wiernie odtwarza�y rzeczywisto��. Cz�� malarzy - tak zwanych akademik�w - pr�bowa�a stan�� w obronie dawnej sztuki i konkurowa� z fotografi�, uwa�aj�c, �e �adna maszyna nie mo�e dor�wna� geniuszowi cz�owieka, kt�ry jest tworem boskim, a wi�c najdoskonalszym na ziemi. Z czasem sta�o si� jednak jasne, �e albo sztuka znajdzie sobie inne zadania, albo zajmie drugie miejsce - po fotografii.

Modernistyczne malarstwo wyznaczy�o sobie nowe cele. Zamiast odzwierciedla� rzeczywisto�� mia�o przedstawia� uczucia, wyra�a� my�li i idee. Pojawi� si� symbolizm - a wi�c malarstwo pos�uguj�ce si� symbolem, cz�sto tajemniczym i trudnym do rozszyfrowania. Jeszcze dalszy od klasycznego malarstwa by� nurt zwany ekspresjonizmem. Malarstwo wyra�a�o niemal jedynie prze�ycia wewn�trzne artysty, jak najsilniej pot�guj�c si�� wyrazu, a wi�c ekspresj�.

Ta "zbuntowana" epoka prze�omu XIX i XX wieku odnalaz�a sw�j styl. W Polsce nazywamy go secesj� (od �aci�skiego s�owa secessio, a wi�c "wycofanie si�, odst�pienie, odej�cie" - od dawnej estetyki). Nie nios�a ze sob� �adnego moralnego przes�ania poza sprzeciwem wobec dawnego stylu zdobnictwa. Nowe pr�dy w sztuce dociera�y r�wnie� na ziemie polskie. Jednak szczeg�lna sytuacja polityczna - zabory - powodowa�a, �e przyjmowa�y si� one szczeg�lnie opornie. Cz�� artyst�w uwa�a�a, �e wszystkie si�y i starania powinny by� skierowane na obron� polskiej to�samo�ci.

J�zef Mehoffer by� jednym z tych, kt�rzy wybrali drog� w kierunku malarstwa nowoczesnego. By� tw�rc� bardzo wszechstronnym. Interesowa�y go r�ne dziedziny malarstwa: malowa� portrety, obrazy symboliczne (do najbardziej znanych nale�y "Dziwny ogr�d"), ale te� projektowa� meble, dekoracje teatralne, wn�trza oraz ilustrowa� ksi��ki. Tworzy� r�wnie� dzie�a monumentalne jak witra�e (mi�dzy innymi do katedry wawelskiej oraz do katedry we Fryburgu szwajcarskim, kt�re przynios�y mu mi�dzynarodow� s�aw�) oraz polichromie np. w skarbcu wawelskim. Dzi�, pomimo �e J�zef Mehoffer jest nieco zapomniany, powinni�my pami�ta�, �e stoi on u korzeni nowoczesnego polskiego malarstwa i sztuki zdobniczej.

Tymoteusz Paw�owski





�eby powi�kszy� miniatur� kliknij na niej

8492